poniedziałek, 31 marca 2014

Dla odmiany jest mi smutno. Bardzo. Kłębi się we mnie czarna magma smutku, wypełniając mi płuca i utrudniając oddychanie. Myślałam, że jeśli o tym napiszę, przeleję tę czerń na papier zrobi mi się lżej. Ale nie umiem. Wszystkie myśli są zablokowane. Boję się je uwolnić. Tak jakby blokował mnie lęk przed zobaczeniem ich. Bo są płytkie? Naiwne? A może zbyt straszne, żeby się z nimi zmierzyć. Czuję się stara, nieatrakcyjna, niepotrzebna, samotna. SAMOTNA! To jest słowo klucz. Kolejny facet na mojej drodze to jeden wielki problem. Już nawet nie chce mi się pytać "dlaczego". Ewidentnie coś jest ze mną nie tak. Z jednej strony bardzo już chcę wrócić do Polski, a z drugiej potwornie się boję zderzenia z rzeczywistością. Tak, mam 40 lat. Tak jestem samotną starą panną. Przytyłam. Nie mogę na siebie patrzeć. Wypadają mi włosy. Boję się. Potwornie się boję. Nie potrafię żyć sama. Nie potrafię cieszyć się w samotności. Mam ochotę zamknąć się w ciemnej szafie i więcej z niej nie wychodzić. Nie mam już sił mówić sobie, że będzie dobrze. Że wszystko się ułoży. Straciłam kontakt z energią. W nic już nie wierzę. Stare ogniskowe piosenki w śpiewniku zabolały jak dźgnięcie nożem. Tyle było we mnie wtedy radości, nadziei, wiary, ideału... wszystko się rozsypało. A ja nie umiem się pogodzić. Mam poczucie, że nikt ani nic mi nie pomoże. Błędne koło. Chciałabym poczuć ulgę. Wiem jak wiele tracę skupiając się na swojej samotności, a mimo to nie potrafię tego zmienić. Dlaczego nie potrafię zapisać każdej myśli, która przemyka mi przez głowę. Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!! SMUUUUUUUUTEEEEEEEEEK. ŁZY ZDUSZONE. POMOCY!!! 

sobota, 24 września 2011

Niewola...

Jestem mądra... jestem silna... znam wiele teorii... wiem jak trzeba, jak należy, jak się powinno... a kiedy przychodzi co do czego jestem słaba i bezsilna... totalnie zależna od decyzji jakiegoś jego... od tego, czy on z wysokości swojego męskiego jestestwa uzna mnie za dość interesującą... jakiś on wyznacza moje istnienie... jakiś on decyduje o sensie życia... dlaczego nie umiem sama zadbać o siebie...

czwartek, 8 września 2011

miało być inaczej... a wyszło jak zawsze...

I znowu dałam się nabrać... mimo wielu lekcji, które już odebrałam... wydawało mi się, że jestem już wyuczona i uodporniona na męskie zagrywki... na obietnice... gładkie słówka... Oni nie są stworzeni do uczciwości... odwaga cywilna? jaka odwaga cywilna... lepiej zniknąć bez słowa... może nikt nie zauważy... Zauważy do cholery... i poczuje... bardzo... chyba pora znowu zamknąć się w skorupce... tak jest jednak najbezpieczniej...

niedziela, 21 sierpnia 2011

szkodliwa nadzieja...

Dziś w nocy znów dałeś mi nadzieję... przebudzenie mi ją odebrało... Nie chcę tych snów... nie chcę, żebyś się w nich panoszył... nie chcę byś miał nade mną taką władzę... nie chcę codziennie budzić się i po raz kolejny cię tracić... każdy dzień zaczynać od bolesnego uświadamiania sobie, że cię nie ma... mijają dni... ból powinien mijać razem z nimi... a jest odwrotnie... narasta... pęcznieje... unicestwia mnie... podświadomie ciągle czekam na to, że stanie się coś, co da poczucie ulgi... że poczujesz mój ból i przyjdziesz go uśmierzyć... nic takiego się nie zdarza... działam niezgodnie z teorią warunkowania... bo przecież brak wzmocnienia powinien wygaszać reakcję... powoli, ale wygaszać... moja podświadomość wciąż wierzy... wciąż próbuje oszukać samą siebie... wciąż liczy na to, że ktoś usłyszy jej płacz i przyjdzie ją pocieszyć... nie, nie ktoś... Ty...

sobota, 20 sierpnia 2011

Kolejna sobota bez motywacji do czegokolwiek... poczucie bezsensu... nicniewartości... a przede wszystkim potwornej samotności... jest tyle rzeczy, które mogłabym robić... ale mi się nie chce... nic mi się nie chce... grzeszę nicnierobieniem... jestem pusta... nie mam do powiedzenia nic odkrywczego... bezwartościowość... kolejny dzień lata mija a ja nic z niego nie mam... bo nie potrafię sobie nic wziąć...

czwartek, 18 sierpnia 2011

Mężczyźni SĄ z Marsa...

Z pomieszczeń nie wywietrzał jeszcze jej zapach... na miękkiej kanapie wciąż widać odcisk jej ciała, w miejscu, w którym najbardziej lubiła siadać... w łazience pałęta się buteleczka po jej ulubionym szamponie... jej energia jeszcze nie znikła ze ścian, mebli, przedmiotów... on sam mówi, że wciąż podświadomie czuje jej obecność... chociaż to na jego życzenie zniknęła... jeszcze kilka dni temu to był jej dom... to była jej przyszłość... ich przyszłość... i tak po prostu w tej przestrzeni pojawia się kolejna ona... jakaś ona... przypadkowa ona... bo jego zdaniem nie należy zatrzymywać się w miejscu tylko ruszać do przodu...


Tym razem to nie moja historia... ale mogłaby być moja... i pewnie kiedyś była... na moim miejscu pewnie też bardzo szybko pojawiły się kolejne one... tak jakby nic się nie stało... jakby przeszłość nie istniała... nie była nic warta... jakby była niczym...

Nie umiem tak... każda przeszłość zasługuje na to, by ją odpowiednio opłakać... uszanować... uczcić... i dopiero potem iść dalej... inaczej to co było zdaje się całkiem bezwartościowe... nieważne... zanegowane... dziś jest jutro nie ma... jakie to ma znaczenie... źle jest czuć się tak nieistotną... tak łatwą do zapomnienia...

A. żal mi, że musisz przez to przechodzić... żadna z nas na to nie zasługuje...

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

niemoc

Dlaczego chęć pisania... przez niektórych górnolotnie zwana weną, nachodzi mnie tylko wtedy, kiedy akurat jadę samochodem, spaceruję, albo w ogóle jestem gdzieś z dala od komputera. Wszystkie myśli wydają mi się wtedy warte zachowania, przekazania dalej w świat... a kiedy tylko siadam przed monitorem blakną, uciekają, stają się infantylnymi pokurczami... w jakimś stopniu to pewnie wina mojej niskiej samooceny... bo to, co zapisane dużo wyraźniej bije po oczach i każe się oceniać...  a po co pisać coś, co jest bezwartościowe, nic nie wnosi, jest naiwne, infantylne... teraz też piszę i jednocześnie oceniam... mały palec prawej dłoni wyciąga się w stronę klawisza Backspace... może być ewentualnie "delete"... jak pisać bloga skoro wszystko co wychodzi spod palców podlega automatycznej autokrytyce i unicestwieniu?...